Szkolenie z komunikacji – komu to jeszcze potrzebne?
Chciałem niemal spisać na straty jedno z moich (ulubionych) zagadnień szkoleniowych – dotyczące komunikacji, jako funkcji kultury zarządzania oraz tzw. wrażliwego przywództwa. Uznałem, że świat ewoluuje za sprawą nowych technologii w stronę innej funkcjonalności niesionego przekazu. Że być może kolejne pokolenia – wyrastające w stechnicyzowanym zalgorytmizowanym świecie „interfejsu” i bycia dostępnym – nie będą już posiadały ani wrażliwości ani potrzeby rozwoju kompetencji interpersonalnych które uwrażliwiają nie tylko na samą treść przekazu ale na formę: która powoduje wydźwięk interpersonalny, mentalny, dotyczący sfery ludzkich postaw i motywacji.
Świat spotkań przy ekranie komputera, czy telefonu on – line, pracy zespołów zdanych oraz zespołów wielokulturowych – odbywający się z wykorzystaniem aplikacji do celów komunikacji takich jak ZOOM, TEAMS, CLICK MEETING i inne nakłada na charakter i przebieg tychże kontaktów określony filtr – redukujący szereg istotnych dla porozumiewania się „w realu” kontekstów znaczeniowych, kulturowych.
Pomyślałem że temat komunikacji w dzisiejszym świecie stał się banalny i z uwagi na specyfikę komunikowania mniej istotny, że komunikacja stechnicyzowana przybierze raczej wzorzec algorytmicznych sposobów „załatwiania sprawy” czyniąc z przekazu przedmiot realizacji celów operacyjnych – kogo więc będzie interesować w dobie rozwoju narzędzi do bezpośredniego transferu* rozwijanie inteligencji emocjonalnej? Komunikacji zbudowanej na warstwie ukrytych komunikatów, treści kontekstowych (pochodzących z szeroko rozumianej kultury), zakodowanych między wierszami. Kogo interesować będzie „cichy język” komunikacji, w przekazie treści, które się … „przemilcza”?
Czy teza Edwarda T. Halla (antropologa kultury): że w komunikacji najważniejsza treść to ta, którą się przemilcza – ma zastosowanie w zoperacjonalizowanym algorytmicznie świecie?
A jednak …
Moje postrzeganie zmienił artykuł Pani profesor Moniki Kostery – socjolog, która przypomniała mi o kilku aspektach pozostających nie bez znaczenia dla kultury zarządzania. Osobowości leżącej u podstaw kultury organizacji, budowania relacji i osiągania celów tworzących nie tylko biznesową ale życiową satysfakcję ludzi pracujących w strukturach określonej społeczności. Kultura – a tym samym kultura zarządzania – wyraża się w języku i jest wyrazem osobowości (osobowości organizacji).
Artykuł znajdziesz tutaj:
https://oko.press/maczystowska-kultura-zarzadzania-to-plaga-wspolczesnych-firm-jak-sie-jej-pozbyc/
Autorka daje w nim kilka istotnych spostrzeżeń z perspektywy zarządzana, takich jak promowanie określonych zachowań i postaw będących wynikiem ekstensji (rozszerzenia) osobowości szefa na kulturę firmy, gdzie problematycznym staje się fakt, że: współczesna kultura zarządzania promuje zbyt często jednostki pozbawione skrupułów, charakteryzujące się niskim poziomem empatii, nastawione na indywidualny sukces.
Powołując się także na badania Nathana Brooksa z 2016 roku dotyczące problemu promocji psychopatów wśród prezesów w biznesie, która to jest podobna do tej wśród więźniów, czyli ok. 21 proc., podczas gdy w zwykłej populacji jest to 1-4 proc.
Jak czytamy w artykule: Paul Babiak i Robert Hare w swojej książce Snakes in suits z 2006 roku, wykazują, że wśród szefów wysokiego szczebla nadreprezentowanym typem osobowości jest typ socjopatyczny. W odróżnieniu od psychopatii jest to rys osobowości zależny od kontekstu i wyuczalny. Przezwyciężanie impulsów empatii, pokonywanie głosu sumienia pozwala dostosować się do środowiska. Szefowie uczą się w ten sposób postaw i zachowań. za co winę ponosi tu przede wszystkim niewłaściwa edukacja i warunki organizacyjne, nagradzające wyłącznie sukcesy finansowe, chwaląc jednocześnie przedsiębiorczość.
Nie inaczej jest moim zdaniem w tzw. psycho-biznesie; (jak określają go czasem pejoratywnie psychologowie), biznesie promowania określonych postaw i zachowań – opartych na ludzkim heroizmie, bezwarunkowych rygorach w pracy nad swoim charakterem – kształtujących wzorzec dla zarządzania sobą jak i promowania określonej kultury. Na co zwraca uwagę autorka:
„Ideologia przedsiębiorczości i konkurencji, rozpowszechniana przez media i edukację, wzmacnia taki wzorzec i sprawia, że wydaje się on „naturalny” – tak jakby nie było innego „prawdziwego” stylu zarządzania”.
Autorka jak dobrze rozumiem treść artykułu zwraca także uwagę na wzory kultury: które mogą odwoływać się do archetypów „kobiecości” i „męskości” w sposobie komunikacji zorientowanej na cele i konkretną realizację oraz relacje interpersonalne, co implikuje pytanie z jakimi kulturami mamy do czynienia i które wzorce silnie je determinują, kim jest szef i rozszerzona na organizacje jego kultura zarządzania? Jakie treści zawierają promowane przekazy będąc odzwierciedleniem owej kultury?
Szef – macho – osoba sukcesu
Powołując się na artykuł i przedstawiony w nim problem rodzą się kolejne pytania – czy kultura „macho” reprezentowana w zarządzaniu blokująca przejawy wrażliwości i empatii (określanych, jako niewieście słabości) jest słusznym sposobem na osiąganie konkurencyjności i wysokiej pozycji w świecie biznesu? Czy współczesny rynek i silna konkurencja wymaga określonych postaw oraz ukierunkowania na osiąganie celów nierozerwalnie powiązanych z obsesją oraz męskim archetypem silnego charakteru? Czy w takim stylu zarządzania odnajdzie się każdy, nawet jeśli posiada wysoką motywację do „osiągnięć”?
Co to ma wspólnego z nauką komunikacji?
Kultura zarządzania – wyraża się w słowie, w sposobie i formie przekazu, w języku zakodowanych treści znaczeń, wzorców, mitów kultury i nadawania im określonego znaczenia. Język komunikacji (pisanej i niepisanej, werbalnej i niewerbalnej, kontekstowej) jest więc silnym nośnikiem kultury, który nie tylko uzewnętrznia ale programuje jej określone cechy – przez wzgląd na promowany styl myślenia a co za tym idzie adekwatnego postępowania.
Czy chcemy więc doświadczać w zarządzaniu jak i w języku komunikacji obsesyjnej kultury macho jako jednego z nieodzownych wyznaczników sukcesu?
Zdaniem prof. Moniki Kostery rozwiązaniem jest systemowa edukacja lepszego i koniecznie koedukacyjnego komunikowania się. Polega ono między innymi na nietraktowaniu żadnego stylu jako oczywistego, na zwróceniu uwagi na treść przesłania, a nie tylko na formę. Takiej komunikacji sprzyja tworzenie mieszanych zespołów, męskich i kobiecych.
I tu otwiera się perspektywa dobrze przygotowanych szkoleń z komunikacji – wynikająca z uwrażliwienia, zrozumienia i umiejętności stosowania wszystkich jej płaszczyzn, umiejętności wyrażania siebie jak również odczytywania komunikatów pochodzących od innych we wszystkich wymiarach (warstwach przekazu): a nie tylko rzeczowym lub nie tylko relacyjnym. Komunikacja – niewątpliwie jest istotną funkcją zarządzania – z pytaniem jakiego zarządzania?
Dobrze pomyślany warsztat z komunikacji pokazuje różnorodność stylów komunikacji, (chociaż brzmi to zbyt technicznie w specyficznym i dość powszechnym żargonie szkoleniowym), które przekładają się nie tylko na sztukę porozumienia, zrozumienia i lepszego dialogu ale otwierają perspektywy rozwoju lub zmiany kultury zarządzania, co z kolei ma znaczący wpływ na zachowania i kondycje ludzi w pracy.
Szkolenia z komunikacji – jak je rozumiem…
.. w swojej wieloletniej praktyce trenerskiej nie są tylko „algorytmizacją określonych zachowań” a przecież ten zoperacjonalizowany cel funkcjonuje dosyć powszechnie w propozycjach szkoleniowych i ma swoją terminologię rozmaitych: „technik komunikacji”.
Chodzi jednak o coś więcej niż technikę …chodzi o nadanie językowi wyrazu kultury organizacji, osobowości i warunków dla tworzenia określonego środowiska. Dlatego tak ważne w rozwijaniu komunikacji staje się pytanie problemowe Friedemana Schulza Von Thuna w „Sztuce rozmawiania” nawiązujące do powszechnego zetknięcia się niemal każdego w swoim zawodowym życiu ze szkoloną komunikacją:
Co nam to dało?
„Co nam to dało? Czy dzisiaj jesteśmy bardziej autentyczni, potrafimy więcej zrozumieć, otwieramy się szerzej na dialog? Czy już doszliśmy do tego jak słuchać? Czy wiemy, jak w tym, co słyszymy odnajdywać to, co wypowiedziane? Czy zdobyliśmy więcej odwagi by „spojrzeć” w siebie i jasno mówić o tym, co myślimy, czujemy i jakie są nasze pragnienia? Czy wyuczona komunikacja – nie przyczyniła się tylko do stosowania technik i przepychu form według starego sposobu komunikowania z pozorami „doskonałego” technicznego języka komunikacji w którym forma stała się ważniejsza od treści rozmowy”?
Te pytania jak i sam artykuł przyczyniły się za sprawą Pani prof. Moniki Kostery do odzyskanie mojej wiary w znaczenie i sens KSZTAŁTOWANIA KOMUNIKACJI – JAKO ELEMENTU KULTURY ZARZĄDZANIA i jej konsekwencji dla funkcjonowania i osobowości organizacji jako środowiska pracy innych ludzi.
Zainteresowanych zachęcam do przyjrzenia się opisanym zagadnieniom szkoleniowym:


Mapy mentalne lidera Szkolenie/ warsztat/ konsultacje – mentoring, dotyczące koncepcji psychologicznej, która pozwoli rozwinąć świadomość i...

szkolenia dla firm ...i o tym dlaczego prawdopodobnie nie kupisz mojego szkolenia decydując się czasem na gorsze rozwiązania. O sposobie myślenia ...